Rozczarowanie klienta

0
782

Banki, jak wszyscy gracze rynkowi starają się wzbudzić zainteresowanie klientów swoimi usługami. Oferty banków są różnorakie, a reklama bardzo przemyślana i posługująca się prostym językiem. Nazwy kredytów, promocje, nazewnictwo produktów bankowych brzmią atrakcyjnie. Dopiero przyglądając się szczegółom oferty klient dostrzega niezrozumiały język, wyczuwa niedomówienia. Oglądając reklamę, klient widzi: zero złotych za prowadzenie konta, zero za przelewy i wydanie karty. Dopiero w szczegółach oferty okazuje, że inne usługi na koncie są dość drogie, np.: sprawdzenie stanu konta w bankomacie kosztuje 5 zł, wypłata pieniędzy z bankomatu kolejne 5 zł, wystawienie wyciągu operacji 25 zł, itd. Klient, któremu najpierw wydawało się, że konto jest praktycznie darmowe, przeżywa przykre rozczarowanie. Najwięcej pułapek jest w kredytach. W reklamach wszystko wygląda pięknie i wprost woła „człowieku bierz kredyt, spełnij swoje marzenia, a minimalnej raty nie odczujesz w domowym budżecie”. Dopiero przy umowie okazuje się, że kredyt kosztuje, a bank tłumaczy się, że szczegóły oferty zawiera regulamin, a reklama jedynie wyeksponować zalety kredytu. Przeciętny obywatel, nie mający wykształcenie bankowego ani księgowego łatwo ulega manipulacji, gdyż nie potrafi samodzielnie sprawdzić oferty, nie zna się na rodzajach stóp procentowych, a ich wyliczaniu. Na lekcjach matematyki w szkole nie uczono rozwiązywania takich zadań, choć bez wątpienia umiejętność wyliczania stóp procentowych powinna być kształcona w szkole.